Justyna Wesołowska
Justyna Wesołowska-prezeska Fundacji Artystycznej GA MON w Tarnobrzegu
Uszyte z marzeń
Prowadzi Pani fundację bardzo kobiecą.
– Faktycznie fundację tworzy sześć kobiet. Mamy podział pracy. Dwie panie zajmują się szyciem, jedna haftem, pozostałe administracją i ja – projektuję i robię tak naprawdę wszystko.
Jest Pani z zawodu projektantką, skąd wziął się pomysł, żeby założyć fundację?
– Skończyłam w Krakowie studia projektowania ubiorów. Wróciłam na Podkarpacie, ponieważ chciałam otworzyć swoją pracownię. Po kilku latach prowadzenia własnej działalności, stworzyłam fundację uszytą z marzeń, z marzeń o promocji kultury regionu. Głównie szyję dla kobiet, z naszej pracowni wyszło już ponad trzy tysiące ubrań. Świetnie też układa nam się współpraca z innymi kobietami. Sieciujemy się, zbliża nas wspólny cel – promocja nieco zapomnianej kultury lasowiackiej. To jest nasza misja. Razem możemy więcej. Dlatego działamy z domami kultury, szkołami, urzędami.
Czy Podkarpacie rzeczywiście ma jeszcze wiele do odkrycia?
– Przede wszystkim jak wróciłam tutaj z Krakowa, odkryłam siebie. Moje korzenie są na Podkarpaciu. W naszej rodzinie są silne, twardo stąpające po ziemi kobiety, co pokazuje historia mojej babci i cioci, sięgająca czasów wojny. Jestem dumna, że stąd pochodzę i chcę o tym opowiadać. Powinniśmy dbać o tradycję. Podkarpacie to region ubogi. Ale nawet jeśli ludzie byli biedni, to byli dobrzy, mieli ogromne serce. To lasowiackie serce pokazuję na strojach.
Z powodzeniem łączycie tradycję z nowoczesnością.
– Zestawiając nowoczesny design z folklorem, opowiadamy historię regionu. Robimy to nie tylko za pośrednictwem mody, ale też prezentacji zwyczajów, pieśni, gwary czy kuchni. Ściśle współpracuję z Zespołem Obrzędowym Lasowiaczki, dla którego szyjemy stroje. Ale projektując ubrania też wprowadzamy do nich element ludowy, inspirując się w formie czy wzornictwie – tradycyjnym folklorem. Współpracujemy z etnografami, bazujemy na potwierdzonych źródłach. Projekty konsultuję również w muzeach.
Moda chyba zbliża, bo udało się stworzyć na tych terenach Klaster Lasowiacki.
– W klastrze funkcjonuje 50 podmiotów: rękodzielniczych, obrzędowych, przedsiębiorców. Są też środowiska naukowe i instytucje. Sieciowanie w takim małym regionie jest bardzo ważne i pełni istotną funkcję w działaniach podmiotów ekonomii społecznej, jakim jesteśmy. Organizując wydarzenia, opieramy się więc na potencjale regionalnym. Nawzajem się motywujemy i wspieramy. Mamy po prostu większe możliwości.
W jaki sposób opowiadacie o kulturze regionu młodym ludziom?
– Na castingi do pokazów mody zgłasza się dużo młodzieży. Przy okazji wydarzenia nie tylko prezentujemy odzież, ale też opowiadamy o historii i kulturze. Chcemy nią zainteresować kolejne pokolenia, aby wiedzieli skąd pochodzą. To zresztą staram się też przekazać swoim córkom.
Powiedziała Pani, że kobiety na Podkarpaciu są silne, jakie jeszcze?
– W naszym regionie jest więcej kobiet, które zajmowały się domem. Dopiero teraz mają odwagę z niego wyjść. Pójść do pracy, rozwijać się. Zmieniają się czasy i wartości. Chcą więc tego coraz częściej. Wiedzą, że mogą coś przekazać, choć jeszcze mają kompleksy.
Nad czym teraz pracujecie?
– Przygotowujemy wzornik kultury lasowiackiej. Siostry mojego dziadka haftowały, więc chciałabym, żeby ta tradycja przetrwała. To jest moje marzenie. Szyliśmy obrusy świąteczne z wzorami haftów lasowiackich i bardzo się podobały. Czasy są trudne do planowania, ale w zamierzeniach jest następna edycja Nadwiślańskiego Fashion Week. Przede wszystkim jednak chcemy się rozwijać i dać radę w tym nowym roku.