Jowita Pietrak
Jowita Pietrak – Una Bella Vita
Odkryć piękno
Co fascynuje Panią w fotografowaniu?
– W fotografii najbardziej fascynuje mnie możliwość pokazania człowieka, jego prawdziwego portretu. To jest też okazja do spotkania z ludźmi. Pozwala pokazać świat takim jakim jest. Ale co ważne pozwala zbudować poczucie wartości w modelach, dotyczy to szczególnie kobiet.
Kobiety nie wierzą w siebie?
– Przygodę z fotografią zaczęłam kilkanaście lat temu. Sama kiedyś uważałam się za nieatrakcyjną. To zmieniło się, kiedy zdjęcie zrobił mi profesjonalista. Gdy je zobaczyłam, powiedziałam – jaka jestem piękna! I wtedy postanowiłam sprawić, żeby inne kobiety też się tak poczuły. Zaczęłam uczyć się fotografowania i portretować właśnie kobiety.
Jak Pani sądzi, skąd w kobietach bierze się ta niewiara w siebie?
– To ma źródło w nierówności, która istnieje między mężczyznami a kobietami. Każda kobieta jest piękna, tylko nie każda ma możliwości, aby to piękno w sobie zobaczyć. Nawet delikatny makijaż potrafi nie tylko dodać urody, ale też sprawić, że nabiera się pewności siebie. Wiele z nas poświęcając się rodzinom, zapomina o sobie. A naprawdę niewiele potrzeba, aby to piękno w sobie odkryć i poczuć je.
Trochę to smutne.
– Kobiety, które spotykałam i spotykam są cudowne, uśmiechnięte, przebojowe, dobre, pracowite, ale ukrywające swoją kobiecość.
Teraz postanowiła Pani całkowicie oddać się tej pasji?
– Spotkanie z drugim człowiekiem było dla mnie zawsze najważniejsze. Już w podstawówce byłam obrończynią uciśnionych, pomagałam słabszym kolegom. Stawałam w obronie niesłusznie i nieuczciwie oskarżonych, także przez nauczyciela. Gdy trafiłam do pracy w Caritas, świetnie się w tej działalności charytatywnej odnalazłam. Kierowałam tam Pierogarnią i angażowałam się w społeczną organizację przeróżnych zajęć dla dzieci. W ubiegłym roku podjęłam decyzję o założeniu własnej działalności gospodarczej. Una Bella Vita jest dedykacją dla każdej kobiety. Wyobrażam sobie, że wszystkie panie, które do mnie przyjdą, poczują się atrakcyjne i staną się „una bella Monika”, „una bella Weronika”. Oczywiście dzięki sesji fotograficznej.
Ale czy wystarczy raz utrwalić piękno, aby zostało na zawsze?
– Temu mogą też służyć warsztaty i spotkania, które zamierzam prowadzić. Dokształcać w public relations i marketingu. Przede wszystkim jednak tworzyć przestrzeń dla zyskiwania pewności siebie. Im więcej z nas będzie mówiło jaką mamy wartość i będziemy ją w sobie nawzajem potwierdzać, i umacniać, nie czekając na docenianie przez mężczyzn, to wewnętrzne piękno związane z poczuciem wartości pozostanie.
Przyznam, że brzmi trochę idealistycznie.
– Tak! Tak! Ja o tym marzę. A podobno, jak się tak powtarza i bardzo w to wierzy, to się dzieje. I tak będzie!
Zgodnie z sentencją, która przyświeca Pani działalności „ Piękny i święty człowiek dziękuje i cieszy się z tego, co ma dzisiaj. Nie jest ważne co było wczoraj, co będzie jutro”. Czy jest jakaś siła, energia, która prowadzi Panią przez życie?
– Ja nie istnieję bez drugiego człowieka. Jest on dla mnie ogromną motywacją i motorem do działania. Wystarczy jedno słowo, prośba i ruszam do działania. Cieszę się, że mogę pomóc komuś, kto tej pomocy potrzebuję. Gdy mogę coś wymyślić, zadziałać – dostaję moc energii. Mogę być hardcorowo zmęczona, ale wystarczy uściśnięcie dłoni, uśmiech i wracają mi na nowo siły. W brzuchu pojawiają się motyle, jak przy zakochaniu. To naprawdę niesamowite. Uwielbiam mówić komplementy paniom pracującym na kasie w sklepie. Reagują cudownym uśmiechem. I to jest wspaniałe!
Fotografowanie kobiet i szkolenia to część Pani pracy zawodowej.
– Moim marzeniem była praca pedagoga specjalnego i teraz się to spełnia. Jestem surrdopedagogiem, zajmuję się dziećmi niesłyszącymi. Od kilku tygodni pracuję jako nauczyciel wspomagający w szkole podstawowej. Mam pod opieką trzech chłopców z zespołem Aspergera. I znowu mam w brzuchu motyle, bo wiem że mogę robić coś dobrego.
Ale czasu dla rodziny Pani nie brakuje?
– Mam dwóch synów, urodzonych rok po roku. Tak zaplanowałam, żeby wrócić szybko do pracy. Marzenie się spełniło. Moje dzieci już potrafią zająć się sobą. Ten czas organizuję sobie jakoś naturalnie. Niekiedy mam poczucie, że mogłabym jeszcze więcej zdziałać.
Czy ma Pani jeszcze jakieś marzenia, które mogą się spełnić?
– Na pewno chciałabym, aby moi synowie żyli w dobrym i godnym kraju. I żeby każdy człowiek miał swoje miejsce na ziemi, w którym się czuje szczęśliwy i spełniony.